Pierwszy mój wyjazd do Rosji, w założeniu większość trasy chcę pokonać pociągiem. Jade przez Ukrainę, bo nie zdązyłem załatwić wizy białoruskiej. Plany są następujące: spędzenie jednego dnia w Moskwie i dotarcie do cetrum prawosławia - Ławry Troicko - Siergiejewskiej, dotarcie do Astrachania w delcie Wołgi, celem głównym wyjazdu jest buddyjska republika Kałmucji. Powrót pociągiem przez Ukrainę do Polski - na całość mam niewiele czasu - 11 dni - no to jedziemy. Pierwszym etapem jest podróz do Warszawy, oczywiście pociągiem. Na dworcu Centralnym jestem na godzinę przed odjazdem pociągu do Kijowa, tak więc jest jeszcze trochę czasu na zakupy przed podróżą. W końcu pociąg podjeżdża, mam miejsce w wagonie ukraińskim - to zdecydowanie lepsza opcja - przdział 4 osobowy, nieco obszerniejszy niz te w wagonach polskich, juz zaraz po wejściu czuc powiew dalekiej podrózy. Zawsze twierdzilem ze prawdziwa podróz to tylko lądem, a najlepszym sposobem podróżowania na długich odcinkach jest właśnie pociąg. Miejsce mam na dolnej pryczy tak wiec pełen komfort, oprócz mnie w przedziale jest: młoda Ukrainka spod Kijowa, emerytowany tłumacz polskiego z Kijowa oraz były pracownik polskiej ambasady w Kijowie, obecnie robiący interesy na Ukrainie. Towarzystwo przednie tak więc rozmawiamy dość długo, trzeba jednak sie troche przesłac, bo jutro kolejny, pełen wrażeń dzień