Rano jesteśmy na Centralnej. Jeszcze tylko 1,5 godzinki i już jestem w Łodzi. W czasie 11 dni przejechałęm pare tysięcy kilometrów po Rosji głównie pociągiem. Byłem zarówno w miejscach znanych każdemu (Moskwa, Siergiejew Posad) jak i takich w których turysta się nie pojawia Astrachań i Kałmucja, a które były moim marzeniem od dawna. Na podróż wydałem 2500 zł (razem z wizą), część nocy spędziłem w pociągu, część w hostelu, hotelu lub w komnatach otdycha na dworcu. Rosja jest krajem wielkich kontrastów, widać to zwłaszcza przy podróżach po prowincji. Na pewno jeszcze nie raz tu zawitam (z pewnością Petresburg, Bajkał a może Półwysep Kolski?)