Dziś niedziela, jedyna marszrutka do Goris odjeżdza o 7.30, tak więc pobudka była skoro świt. Chetnych na przejazd dużo więcej niż miejsc tak więc mnie przypad stołek w przejściu. Busik załadowany do granic możliwości - 21 osób na 14 miejscach pasażerskich + bagaże wszelakie - ledwo zipiał, pod najwyższą przełecz podchodzilismy pieszo. Po 5 godzinach (i 2 awariach) dojeżdzamy do Goris. Kroki kieruję do Nadii i Giryarda. Krótki odpoczynek, a resztę czasu przeznaczam na penetrowanie Goris, piwo z Giryardem w knajpce z widokiem na skalne ostańce itp.