Dzisiaj czas na główny cel wyjazdu - dotarcie do buddyjskiej Republiki Kałmucji, ale najpierw muszę załatwić zameldowanie (a przy okazji zwiedzić Astrachań). Jadę do centrum busikiem (odjeżdzają sprzed dworca koleowego) i udaję się do biura Inturist Delta Volgy - w Rosji przy pobycie powyzej 3 dni należy się zameldować, w Moskwie nie miałem okazji tego zrobić bo byłem w czasie weekendu, więc próbuję w Astrachaniu. Posiadając wizę turystyczną można się zameldować w hotelu lub biurze podróży. Niestety w Inturistcie nie chcą mnie zameldować jesli nie wykupię u nich hotelu, cóż pozostaje unikać "stróżów prawa" i zameldować się gdzieś przy okazji, może w Eliscie się uda?. Wyruszam na piesze zwiedzanie: na pierwszy ogień miejscowy Kreml. Ledwo dochodzę do bramy zatrzymuje mnie policja (no tak zwiedzam miasto z całym bagażem - od razu widać, że turysta), na szczęście skończyło się na wylegitymowaniu i pouczeniu "registrancja ochen nuzhna" - ja to wiem tylko nikt mnie nie chce zarejestrować - no cóż "pożywiom uwidim". Sam Kreml w środku to uroczy obszar zieleni urozmaicony cerkwiami - bielone ściany o czarne dachy wspaniale kontrastują z błękitem nieba. Centrum miasta zabudowane jest małymi 2-kondygnacyjnymi domami - na głównych ulicach murowane, w bocznych w większości drewniane - część z nich mocno zaniedbana, wrasta wręcz w ziemię. Czas na odszukanie dworca autobusowego - wg przewodnika jest w południowej części miasta, na terenie starego soboru. Miejsce odnajduję bez problemu, sobór jest widoczny z daleka - jednakże już od kilku lat ponownie pełni funkcje sakralne, zaś dworzec przeniesiony został... w okolice dworca kolejowego - tak więc przez pół dnia niepotrzebnie chodziłem z plecakiem po mieście zamiast zostawić go w poczekalni na dworcu - cóż wracam trolejbusem na dworzec i kupuję bilet do stolicy Republiki Kałmucji - Elisty - odjazd za pół godziny.
W autokarze połowa pasażerów to Kałmucy o mongolskich rysach. Kałmucja to jedyny region Europy zamieszkany przez buddystów - Kałmucy przybyli na te tereny z Azji Środkowej w XVIII w, wyznają buddyzm tybetański (gelugpa). Opuszczamy żyzną deltę Wołgi, kierując się na zachód wjeżdżamy na step - przed nami 300 km drogi. Na granicy Republiki rutynowa kontrola paszportowa. Przyjeżdzamy do Elisty na dworzec autobusowy na przedmieciach. Spodziewałem się stepowych upałów, a tu ulewa. Idę w stronę centrum trochę na czuja - nie mam żadngo planu miasta, po drodz mijam małą stupę na sowieckim blokowisku. Kieruję się na widoczny z oddali klasztor (dacan). Po kwadransie jestem na głównej alei miasta - obok budynku rządu Republiki znajduje się Hotel Elista, w jego tańszym korpusie (100 m od gł. budynku przy tej samej ulicy) znajduję pokój za 800 Rb - z klimą i co najważniejsze z...upragnioną registrancją (zameldowaniem) w cenie. Deszczyk zelżał, idę na spacerek - po drugiej stronie ulicy jest park z fontannami i pomnikami w stylu rodem z ...Tajlandii co najmniej. Generalnie całe centrum miasta (zabudowanego socjalistycznymi blokami) upstrzone jest niewielkimi obiektami kojarzonymi z buddyzmem - są pagody, buddyjskie bębny modlitewne, orientalne bramy i altanki. Wszystko razem wygląda dość surrealistycznie.